Odyseja 1918 Rozdział IV 96

 

96. Przedwiośnie

 

Antoni w końcu dotarł do kraju. Jak to uściślić wobec skomplikowanych kolei losu wschodnich rubieży Polski? Przekroczył granice Kongresówki! Wyruszył w podróż w styczniu 1918 roku. Optymistycznie zakładam, że jak tam dotarł, to było przedwiośnie. Jakie były jego pierwsze wrażenia? „Śniegi już stajały i pierwsza trawka, szczyk rzadki, bladozielony, rozpościerać się poczynała nad bystrą wodą. Po tej to ledwie widocznej runi tańczyli na bosaka chłopcy-nędzarze, przygrywając na ustnej harmonijce. Bose ich stopy migały nad błotem, które już zdołały ubić na dogodne do tańca klepisko. Przedwiośnie zdmuchnęło już z dachów bud najbliższych lód i śnieg — ogrzało już naturalnym powiewem południa wnętrza, które długa i ciężka zima, wróg biedaków, przejmowała śmiercionośnym tchnieniem. Pourywane rynny, dziurawe dachy, spleśniałe ściany kryła już ta nieśmiertelna artystka, wiosenka nadchodząca, pozłotą i posrebrzeniem, zielenią i spłowiałością, barwami swymi, które rozpościera nad światem. Usiłowała osłonić nikłymi swymi kolory to wstrętne widowisko, które na jej tle pełnym wieczyście nieśmiertelnego piękna ludzie rozpostarli: miasteczko polsko-żydowskie” (Stefan Żeromski, „Przedwiośnie”). Dla innych mógł to być widok przygnębiający. Dla Antoniego był to widok piękny. Jak mógł się czuć Antoni znużony długą podróżą? „Cierpiałem skurcze głodowe. Czułem zapach kawy, świeżych bajgiełków, sernika i smażonych na oleju kichłach, których woń pamiętałem z czasów szkolnych” (Isaac Bashevis Singer, „Certyfikat”).

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

odyseja1918.pl

Odyseja 1918 Rozdział IV 77