Odyseja 1918 Rozdział VI 116
Rozdział VI
Antoni
w Niepodległej i życie po utracie niepodległości
116. Antoni a nawała bolszewicka
Trwa wojna
polsko-bolszewicka. Niemniej ważą się nie tylko losy Polski, ale i całej
Europy. Lenin wie, że jeżeli rewolucja światowa ma zapłonąć, to ogień należy
podkładać właśnie w czasie poważnego kryzysu. W Niemczech rozczarowane masy
zdemobilizowanych żołnierzy i wypuszczonych jeńców są wymarzoną podściółką dla
wzniecenia proletariackiego pożaru. 28 marca 1920 roku Antoni jest w dyspozycji
Niepodległej. Stawia się w biurze rekrutacyjnym. Ma 35 lat, doświadczenie ośmiu
lat służby w wojsku. Wie, jak obchodzić się z bronią, choć nie jest weteranem
wojennym. Nie dostaje jednak od Niepodległej żadnego przydziału.
Jak wyglądała
wówczas sytuacja na froncie? Nie była najgorsza, ale tu i ówdzie pojawiały się
czarne chmury. Przypomnieć należy, że 7 maja 1920 roku Wojsko Polskie i 6 Dywizja
Ukraińska zajęły Kijów i zdobyły przyczółek na lewym brzegu Dniepru. Było to
jednak apogeum polskiego oręża. Przesilenie nastąpiło w dniach 13 i 15 maja. Dnia
13 maja 1 Armia Konna (Konarmia), pod dowództwem Budionnego, przebiła
się przez pozycję ukraińskiego atamana Petlury (w sojuszu z Rzecząpospolitą). Szesnastu
tysiącom sołdatów towarzyszy pociągi pancerne, wozy pancerne, trzy eskadry
lotnicze i artyleria. Była to całkiem niezła moc ognia. Z kolei 15 maja
bolszewicy przeprowadzili poważny kontratak w sile dwóch armii: XV i XVI.
Konarmia przełamała linie polskich wojsk 5 czerwca i wyszła na
ich tyły. Polacy zaczęli się wycofywać. Konarmia
była bardzo ruchliwa, w zasadzie szła komunikiem. Niestety wielokrotnie udawało
się jej zaskoczyć cofające się oddziały polskie.
W rozkazie dziennym
z 2 lipca 1918 roku Tuchaczewski deklarował bez ogródek: „ponad martwym
ciałem białej Polski jaśnieje droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na naszych
bagnetach poniesiemy szczęście i pokój ludzkości pełnej mozołu” (za: A.
Szcześniak, Wojna…, s. 47). Tuchaczewski przygotowując swoją kampanię odkurzył
stare plany Iwana Paskiewicza. Piłsudski korzystał ze starych planów
strategicznych Ignacego Prądzyńskiego. Duchami starych strategów nie można było
jednak wygrać starcia. Piłsudski nie chciał powtórzyć strategicznych błędów
przegranej wojny 1831 roku. Piłsudski nie liczył na żaden cud. 12 sierpnia Konarmia
szturmowała Lwów wbrew rozkazom Tuchaczewskiego. Czerwona nawała rozproszyła
się. Nie uderzyła na Warszawę swym całym możliwym impetem. To dawało Piłsudskiemu możliwość manewru. Piłsudski nie
zmarnował okazji. Prowadził nowoczesną wojnę. Korzystał ze zwiadu lotniczego,
nasłuchu radiowego, pracy kryptologów, którzy złamali bolszewickie szyfry. W
kluczowych chwilach walk o Radzymin wykorzystał czołgi i transport autobusowy
dla żołnierzy. Co ważne, Piłsudski dowodził zmotywowanym wojskiem o bardzo wysokim
morale.
Trzystu
osiemnastu. Tylu było obrońców Lwowa w Batalionie Ochotniczym kpt. Bolesława Zajączkowskiego.
Odparli sześć ataków Konarmii. Gdy skończyła się im amunicja, też nie
oddali pola. Ci, którzy jeszcze byli żywi, stanęli do walki wręcz. Trzystu
osiemnastu. Takie były straty w Batalionie Ochotniczym. Nie byli to Spartanie
Leonidasa, od dzieciństwa, przez pokolenia, cierpliwie uczeni jednego - jak
umierać w przypadku braku szansy na zwycięstwo. Byli to tylko ochotnicy, z
których naprędce zrobiono żołnierzy.
13 sierpnia toczyły
się walki na przedpolach Warszawy. Radzymin przechodził z rąk do rąk. 15
sierpnia w zasadzie stało się jasne, że Polacy tym razem nie oddadzą swojej
stolicy. Nie będzie nowej rzezi Pragi. 16 sierpnia miał miejsce kontratak sił
polskich. To punkt zwrotny. Tuchaczewski został zagrożony okrążeniem. Aby
uniknąć zamknięcia w kotle zaczął się cofać. Losy wojny powoli się
odwracały. Niemniej jej wynik nie został jeszcze przesądzony. Piłsudski
rozpoczął zdecydowaną wojnę manewrową. Pod Komarowem miała miejsce ostatnia,
tak wielka, bitwa kawaleryjska Europy. Jej wynik potwierdza tezę, że militarny
rezultat Bitwy Warszawskiej nie był cudownym przypadkiem. Bolszewicka nawałnica w zasadzie nie
przekroczyła linii Wisły. Front nie dotarł do tej części Kongresówki, w której
mieszkali Antoni i Marianna.
Komentarze
Prześlij komentarz