Odyseja 1918 Rozdział V 109

 

109. „Leśne morze”

 

Z pewnością było tam pięknie… „Ledwo słońce na płonącym nieboskłonie, tknąwszy zielonego morza, roztopiło fiolety, ledwo Mutanciang, szypocząc z gór w doliny, zadymił oparami i w tajdze różanecznik wyprostował się nareszcie, rozchylając kwietny kielich na wieczorną rosę - z korony srebrzystej jodły, zdobnej w malinowe szyszki, spłynął metalicznie wibrujący podźwięk, jak gdyby ktoś raz po raz trącał w jedną jedyną wysoko nastrojoną strunę, odczekał chwilę i zawtórował fletem” (Igor Abramow Newerly, „Leśne morze”).

Niemniej, mimo niepowtarzalnego uroku przyrody, Antoni dobrze zrobił nie osiedlając się na stałe w Mandżurii. Świadczy o tym „argument literacki” – dość makabryczna, ale i niebanalna – fabuła powieści Igora Abramowa Newerlego „Leśne morze”. Bohaterem książki, wydanej pierwszy raz w Warszawie w 1960 roku, jest Wiktor Domaniewski, absolwent Liceum im. Henryka Sienkiewicza w Harbinie. Wiktor – podobnie jak wcześniej Antoni i inni jego rodacy – marzył o wyjeździe do Polski. Miał mu w tym dopomóc „dobry” radziecki szpieg – Bagorny. Obiecywał on Wiktorowi przeprowadzenie przez granicę chińsko – sowiecką i transfer do Polski. Chciałoby się natychmiast ostrzec Wiktora: „Głupi! Jaki transfer do Polski? Trafisz do sowieckiego łagru, a co najwyżej na Łubiankę”. Abramow – Newerly litościwie nie daje się rozwinąć temu wątkowi. W to miejsce Wiktora aresztowali Japończycy. Rutynowo poddali go torturom. Nie było przyjemnie. Koniec końców Wiktor uciekł Japończykom i wraz z grupką Polaków z Harbinu zaszył się w głębokiej tajdze.

Dalej – patrząc na wszystko możliwie obiektywnie – sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdyż do Wiktora dołączył „dobry” radziecki szpieg - Bagorny. Wiktor zdecydował się podjąć walkę zbrojną z Japończykami wespół z komunistyczną partyzantką. Wszakże bratnia partyzantka była skutecznie infiltrowana przez Japończyków. Doszło do zbrojnej walki. W sumie to smutne, że pośród wielu poległych znalazła się chińska kochanka Wiktora. Powieść kończy się w ten sposób, że Wiktor nie został zjedzony przez tygrysa syberyjskiego, który był jego alter ego. W kontekście analizy znakomitej fikcji literackiej Abramowa Newerlego, już poza fabułą książki, wypada wyciągnąć wniosek, że statystyczny polski partyzant rozpracowany przez radzieckiego szpiega nigdy nie miał łatwego życia.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

odyseja1918.pl

Odyseja 1918 Rozdział IV 77