Odyseja 1918 Rozdział V 112

 

112. Złoty pociąg admirała Kołczaka – złoto nawet dla średnio zuchwałych

 

            Jeżeli filmowy Indiana Jones przepuściłby okazję z ukrytym złotem barona von Ungern, to z pewnością dlatego, że zająłby się czymś o wiele poważniejszym: złotem admirała Kołczaka. Ściślej: pozostałościami rezerw złota carskiej Rosji. Tym bardziej, że ze złotym pociągiem (a nawet pociągami) admirała Kołczaka stało się rzeczywiście coś bardzo dziwnego. Admirał Kołczak silną ręką dowodził oddziałami Białych. Jesienią 1919 roku bolszewicy nacierali jednak coraz śmielej. Biali postanowili ewakuować się z Omska, gdzie podówczas stacjonowali, do bardziej bezpiecznego wówczas Irkucka.

Do jednego ze składów kolejowych dołączone zostały wagony ze złotem, platyną, srebrem, a także innymi kosztownościami mennicy Rosji. Czego tam nie było? Rzadkie numizmaty, drogie kamienie, wymyślna biżuteria, carskie regalia, monstrancje, zabytkowe relikwiarze…. Docelowo aktywa te miano zdeponować w zagranicznych bankach w Stanach Zjednoczonych i w Japonii. Bilans otwarcia aktywów z Kazania wynosił pięćset ton złota. Przy czym 1/3 tych aktywów została już wydana na cele wojenne. Niemniej nadal to co pozostało stanowiło niewyobrażalny majątek[1]. Posłużę się wyliczeniami zaproponowanymi przez, urodzonego w Harbinie, Edwarda Kajdańskiego. Było to zatem, prawdopodobnie, dwadzieścia szesnastotonowych wagonów po brzegi wypełnionych precjozami. Skala hurtowa. Baron von Ungern był jedynie skromnym detalistą. Dużo złota to paradoksalnie także dużo problemów. Jego przewóz Koleją Transsyberyjską a następnie Koleją Wschodniochińską i załadowanie tak cennego cargo na statki mogło przekraczać możliwości samojednego admirała. Na takie właśnie okoliczności prawnicy wymyślili societas. Admirał zaproponował zatem spółkę atamanowi Siemionowowi rządzącemu podówczas w Czycie (ważna stacja kolejowa) i generałowi Horwatowi, który rezydował w Harbinie.

Ze złotymi pociągami tak już jednak jest, że ni z tego, ni z owego lubią się gubić. Fatum nie ominęło złotych triumwirów z Mandżurii. Edward Kajdański przytoczył dwie wykluczające się wersje zdarzeń (choć wydaje się, że złota było tak dużo, że obie są prawdziwe, a każda dotyczy innej partii skarbu). Według jednej z wersji złoty pociąg uciekł bolszewikom dzięki podstępowi. Na ładunku napisano „dynamit”, na wagonie „siano”. Niemniej generał Horwat nie był w stanie stawić się po złoto. W zamian za niego zrobili to Japończycy. Skoro nie byli objęci triumwiratem, to wystawili kwity rekwizycyjne. Coś jednak było nie tak jeżeli chodzi o ilości. Japończycy pokwitowali odbiór jedynie 22 skrzyń. Przypadek? Według drugiej wersji Czesi, którzy „ochraniali” kolej wydali Kołczaka i złoto władzy ludowej w Irkucku. Niemniej, aby sprawować rzeczywistą władzę trzeba było umieć w miarę sprawnie pisać, czytać no i rachować. Z tym u proletariackich władyków z Irkucka był najwyraźniej spory deficyt. Nie wiadomo, ile złota odebrała władza ludowa, bo go nie zważono. Zatem ile złota pojechało dalej do Pragi? Przypadek? A jak było naprawdę? Tego nie wyjaśniło nawet drobiazgowe śledztwo NKWD kontynuowane jeszcze wiele lat po II wojnie światowej


[1] Dla porównania: rezerwy złota Banku Rzeszy wywiezione z Berlina do Bawarii w 1945 roku liczyły 285 ton.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

odyseja1918.pl

Odyseja 1918 Rozdział IV 77